
Amerykańska gospodarka przez bardzo długie dekady uchodziła za wzorowo rozwijającą się, wyznaczającą trendy finansowe i wskazującą drogę wszystkim innym naśladowcom. A wraz z bogaceniem się tamtejszego rynku finansowego bezpośrednio rozwijały się wszystkie dziedziny życia, dając zatrudnienie każdemu chętnemu, rozbudzając popyt na spożywanie najróżniejszych dóbr konsumpcyjnych, mieszkania i samochody. Wkrótce amerykanie stali się przykładem wielkiego konsumpcjonizmu wewnętrznego – gotowi byli skonsumować dosłownie wszystkie dobra i usługi a jednocześnie większość wytwarzali sami dla siebie. Podobna sytuacja rozwinęła się na rynku nieruchomości, na którym od dwudziestu lat trwało masowe budowanie nieruchomości. Osiedla, ale przede wszystkim domy jednorodzinne. To było marzenie większości współczesnych amerykanów a banki pożyczające pieniądze w kredytach wielkim deweloperom na budowanie takich domów i nieruchomości, równie chętnie pożyczali następnie wielkie kredyty chętnym obywatelom, dla których realizacja marzenia o własnym domu mogła stać się faktem tylko za sprawą pożyczki na wiele lat. Niestety nie wszystko przez całe dekady musiało mijać tak cudownie a stopniowa fala wzrostu bezrobocia obnażyła w całości, że mieszkania sprzedawane na tak masową skalę jeszcze kilka lat temu nie mają absolutnie żadnej wartości. Klienci tracący możliwość spłacania rat po prostu porzucali nieruchomości, z którymi banki wiele zrobić nie mogły. Okazało się bowiem nagle, że każdy bank na rynku przejąć musi tysiące nieruchomości w całym kraju. Z tego względu na rynku pojawiło się nagle tak wiele domów, że ich cena musiała spaść do tej prawdziwej, a nie wcześniej sztucznie zawyżonych przez najróżniejszych rynkowych spekulantów. Często więc zbyt optymistyczne założenia amerykańskich bankowców inwestujących dosłownie we wszystko własnymi pieniędzmi, przełożył się na załamanie całej gospodarki. Konsumpcja wewnętrzna bardzo mocno spadła a to oznaczało natychmiastowe wycofanie się kapitału z nierentownych instytucji i przedsiębiorstw. Kredytowanie życia obywateli i małych firm zostało mocno ograniczone, gdyż banki same obawiały się o swoją przyszłość. I tak zupełnie nagle wielka amerykańska gospodarka wyhamowała i pogrążyła się w sosie własnej recesji.